3 - 0 o o o !!!

Wczoraj Pistons zadebiutowali w alternatywnych "chromowych" strojach. Moim zdaniem, bardzo udane, a postawa na boisku adekwatna. Kolejny mecz na krawędzi rozstrzygnięty na korzyść Tłoków. Wygląda na to, że problemy z wykończeniem i marazmem w trzeciej kwarcie mamy już za sobą. Pistons równo grają swoje i realizują plan, szczególnie w obronie. A trzecia kwarta staje się wręcz ich domeną. Ostatnio za sprawą KCP, a wczoraj Marcus Morris w trzeciej rzucił 15 pkt. A tak prezentują się nowe koszulki:


  • Pistons są wiceliderami ligi w zbiórkach ofensywnych. Wielka w tym zasługa wielkiego dzieciaka Dre. Wczoraj Drummond miał kłopoty z faulami, był nieskuteczny, a w pierwszej połowie Gasol regularnie trafiał nad nim. Słabszy mecz przeciwko świetnemu technicznie weteranowi, cenne doświadczenie, trzeba pokazać, że można wygrywać bez większego udziału Dre - tak sobie myślałem. Cóż ... Drummond w końcu doszedł do głosu. Skończył mecz z wynikien 20 pkt, 20 zbiórek. Punktował w końcówce, dogrywce i kompletnie zdominował atakowaną deskę - 9 ofensywnych zbiórek (wobec 8 wszystkich Bulls). Statystyki Dre po trzech  meczach: 18,7 pkt, 16,3 zbiórek, PER 23,98. Word up Dre!!

  • Marcus Morris nie żartuje. Przez lata grywał w cieniu bardziej doświadczonych zawodników. Teraz sam gra jak profesor. Często jest ustawiany w izolacji, gdzie niszczy przeciwników swoimi firmowymi rzutami z odejścia. Step back to jego nowa ksywa. Ale jest bardzo wszechstronny i po prostu właściwie dobiera sposób ataku. Wczoraj 26 pkt - 10/15 z gry. Po trzech meczach Morris zdobywa średnio 19,3 pkt, 7,7 zbiórek przy PER na poziomie 18,86. Czy komuś jeszcze brakuje Grega Monroe?
  • Reggie Jackson świetnie bronił Derricka Rose'a, a w końcówce skutecznie rozegrał decydujące akcje. W tym sezonie: 18,7 pkt, 5,7 zbiórek, 5,3 asyst. 
  • Pierwsza piątka Tłoków jest najczęściej wykorzystywaną formacją w lidze. So far so good!
To ilu zawodników w All Stars będziemy mieć w tym roku? Następny mecz w The Palace przeciwko Pacers dopiero we wtorek, także będzie czas, żeby się nad tym zastanowić. Zapraszam na hajlajty z wczorajszej wygranej. Deeeetroit Basketbaaall!!!




2 - 0




To był mecz, którego się obawiałem. Zaraz po budującej wygranej z mocniejszym przeciwnikiem Pistons wrócili do domu, żeby zmierzyć się z niewygodnym średniakiem. Jazz grają powoli, przede wszystkim uważnie w obronie, nie pozwalają na kontry - po pierwsze unikając strat. W zeszłym sezonie wygrali oba spotkania z Pistons właśnie w stylu grind. Ale to było w zeszłym sezonie ... a teraz przecież szykujemy się na na miszcza. A poważnie, przede wszystkim takie mecze trzeba wygrywać.

  • Marcus Morris zarobił faul techniczny. Serię czas zacząć. Ale trzeba przyznać, że jak sędziuje Joey Crawford, nie trudno zostać wygwizdanym. Poza tym, Morris znów wyglądał bardzo solidnie - 14 pkt (50%), 6 zbiórek
  • Andre Drummond - kolejny dzień w biurze: 18 pkt, 10 zb. Umiejętnie wykorzystywał przewagę siły przeciwko Rudy'emu Gobert zajmując dobrą pozycję w pomalowanym. Trafił 8/11 osobistych !!!
  • Reggie Jackson był OK i trafił decydujące punkty. Niech tylko przestanie tak bardzo skupiać się na kozłowaniu, kiedy czas się kończy, bo będą z tego tylko kłopoty, a Stan Van Gundy będzie robił swoją firmową minę pt. "to jest obrzydliwe, gardzę wami".
  • Ersan Ilyasova jest wolny i słabo broni 1 na 1. Derrick Favors robił z niego siekankę, tak jak dzień wcześniej Paul Milsap. Ale Ersan trafia trójki, stawia zasłony, a w obronie łapie przeciwników na faule ofensywne. To ostatnie staje się jego specjalnością. Przeciwko Jazz udało mu się aż 3 razy.
  • Obrona jest naprawdę szczelna. Obawiałem się, że indywidualnie gracze Pistons nie są zbyt utalentowani defensywnie. Ale zajęcie dobrej pozycji jest najważniejsze i widać, że Van Gundy solidnie przygotował ich pod tym względem. W drugim meczu zatrzymali przeciwników na 46 pkt. do przerwy, a po dóch meczach oddają średnio 90,5 pkt. co jest piątym wynikiem w całej lidze. So far so good!!
  • 2 - 0 na początek sezonu nie mieliśmy od 2008 r.

1 - 0

Nie wiem na jak długo starczy mi zapału, żeby relacjonować każdy mecz. W ostatnich latach takie zajęcie mogło przyprawić o ból głowy, depresję i nie wiem co jeszcze. Ale jeżeli zacząć, to w sezonie, kiedy nadzieja jest uzasadniona.

***


Pistons Hawks
106 : 94

To było wielkie. Pistons nie ustrzegli się błędów, ale szczególnie w drugiej połowie, kontrolowali grę.
  • Obrona. Pierwsza piątka Pistons jest wielka: Drummond 213cm, Ilyasova 208, Morris 206, KCP 196, Reggie Jackson 191. Obawiałem się, że to może stanowić problem przeciwko niższym, szybszym składom. Tymczasem udało się skutecznie bronić trójkę, a Hawks mieli też słabszy dzień. Widać założenia systemu defensywnego a'la Stan Van Gundy - być zawsze między przeciwnikiem a koszem, zastawianie środka, wymienność. Pistons wygrali bitwę na tablicach 59:40!
  • Dużo post up. Drummond nie był skuteczny tyłem do kosza. Za to Marcus Morris wygląda na wytrawnego gracza 1 na 1. Skuteczny z odejścia, wiele akcji zaczynało się od izolacji dla niego, a kończyło serią odegrań na dobrą pozycję rzutową.
  • Drummond powetował sobie niedostatki w grze ofensywnej zbierając 19 piłek, w tym 8 w ataku. Dodał 18 pkt. i nawet trafiał osobiste. Hawks mają problemy z wysokimi podkoszowymi a wczorajszy mecz tylko to potwierdził.
  • Reggie Jackson był niezły, ale momentami bardzo utrudniał sobie życie łapiąc się na podwojenia i pułapki przy linii bocznej, co skutkowało trudnymi rzutami i/lub stratami. Mimo tego zdecydowanie na +
  • Kantavious Caldwell - Pope był najlepszym strzelcem z 21 pkt. 4/7 za trzy, kilka bardzo trudnych trafień i dobra obrona przeciwko Kyle'owi Korverovi.
  • Ławka grała słabo, a kilku graczy w ogóle nie wystąpiło. Dinwiddie, Bullock, Joel Anthony - być może pokażą się dzisiaj w pierwszym meczu u siebie przeciwko Utah Jazz.

Strzały znikąd

Pięć strzałów na nadchodzący sezon:

  1. Pistons będą mieć gorszą pierwszą połowę sezonu, ale różnica nie będzie duża. Można założyć, że powolny start nie będzie zaskoczeniem. Za dużo nowych składników, zbyt trudny terminarz, brak Brandona Jenningsa ...
  2. Brandon Jennings nie zostanie wymieniony z końcem okna transferowego. Ciężko tu cokolwiek przewidzieć, ale jak strzał to strzał. Jennings wróci na Święta, narobi szumu i mimo niekończących się plotek, pozostanie w składzie. Żadna z drużyn nie będzie chciała pozbywać się wartościowych graczy w zamian za kogoś kto z końcem sezonu będzie wolnym agentem.
  3. Pistons będą kończyć sezon inną pierwszą piątką niż zaczną.  Nie wiem, czy wyniknie to z kontuzji, wymiany, zmiany taktycznej czy eksplozji talentu Stanleya Johnsona.
  4. Ławka Pistons będzie ofensywnie w Top 10 ligi. Dzięki czemu ...
  5. Pistons osiągną bilans 38-40 zwycięstw i wślizgną się do playoff. Czuję, że  jestem niepoprawnym optymistą. Intuicja podpowiada mi raczej 36-39 zwycięstw i 9,10 miejsce w konferencji.
Narada w sztabie redakcji przed wysunięciem powyższych typowań wyglądała następująco: 



 

Z czym do ludzi

Pojutrze Pistons wyjdą przeciwko Hawks w składzie: Reggie Jackson, Kentavious Caldwell-Pope, Marcus Morris, Ersan Ilyasova, Andre Drummond. W takim składzie Pistons wyglądają coraz bardziej jak tzw. drużyna Van Gundy'ego. Ale jak dobra będzie to drużyna?

Jakie widzę zagrożenia:
Po pierwsze, z tak dużą liczbą nowych, młodych graczy, często odgrywających do tej pory mniejsze role, Pistons mogą potrzebować sporo czasu na rozruch. Van Gundy musi pilnować, żeby system gry ich nie przerósł. Pokazał, że wie jak to zrobić, kiedy po odejściu Josha Smitha zaordynował proste rozwiązania w ataku, które były dostosowane do umiejętności i preferencji graczy.

Po drugie, gra ofensywna może być podatna na załamania, bo brakuje graczy, którzy potrafią regularnie kreować dobre pozycje rzutowe. Pick & roll Jacksona z Drummondem to podstawa, ale musi być plan B, C, itd. Może się okazać, że powracający po kontuzji Brandon Jennings znów rozgrzeje się w zimie i przechyli losy sezonu.

Czy coach Stan Van Gundy nie zdominuje menadżera Van Gundy'ego. Trzeba pochwalić sztab Pistons za ruchy, które wykonał. Wykorzystanie sytuacji i ściągnięcie Marcusa Morrisa w zamian za graczy, którzy i tak byli na wylocie to świetny ruch Jeffa Bowera. Podpisanie Reggiego Jacksona, Ilyasovy, Baynesa - to wszystko ma sens jeżeli spojrzymy na boiskowe potrzeby drużyny. Ale mam takie niejasne wrażenie, że Pistons za wcześnie postawili na kompletność składu. Może należało jeszcze, przede wszystkim gromadzić młode talenty i wybory w drafcie. Wiem, sam jestem zmęczony przegrywaniem i nie umniejszam negatywnego wpływu jaki to ma na rozwój młodych graczy. Ale patrzę na ten skład i zastanawiam się co będzie jak się nie uda. Salary cap idzie ostro w górę, także będzie trochę miejsca, żeby zaangażować kogoś kto robi różnicę. Ale nie za dużo, a konkurencja będzie bardzo mocna. Jeżeli  za rok, dwa drużyna utknie w środku tabeli Wschodu bez realnej szansy na wykonanie kolejnego kroku naprzód, będzie to porażka koncepcji, która będzie realizowana od nadchodzącego sezonu.

Na kogo/co liczę:
Na Reggiego Jacksona. Z resztą nie mam wyjścia. Mam nadzieję, że jego kariera potoczy się podobnym torem jak Mike'a Conley'a. Wszyscy naokoło pukali się w głowę, kiedy Memphis zaproponowało mu lukratywny kontrakt i postawiło w roli pierwszego PG. Dzisiaj jest w Top 10 rozgrywających ligi. Od postawy Jacksona w największym stopniu zależy przyszłość Pistons. Jeżeli da radę, mogą stworzyć z Dre kręgosłup, na którym będzie można budować przyszłość drużyny. Jeżeli nie, od razu zaczną się komentarze o przepłaceniu i zawiedzionych nadziejach. To nie jest fair, ale tak jak Pistons stawiają na Jacksona, tak on stawia na siebie. Miał słaby preseason i było widać jak na dłoni pewne negatywne tendencje w jego grze, szczególnie zbytnie wahanie po  zasłonie, w konsekwencji forsowanie trudnych rzutów, itd. Te błędy były widoczne w OKC i w zeszłym sezonie Detroit. Reggie jest więc work-in-progress i chyba większość fanów ma obawy z nim związane. Tym razem jednak warto, żeby minusy nie przesłaniały nam plusów. Have a little faith in him ...
P.S.
Sądzę, że assistant coach Tim Hardaway będzie miał kilka dobrych rad dla Jacksona. Ma co opowiadać.

Na dalszy rozwój Dre. Tutaj nie mam obaw. Drummond ma 22 lata i nie można od niego wymagać, żeby w pierwszym sezonie jako jedyna siła w środku od razu stał się wybitnym obrońcą z pomocy i precyzyjnie kierował obroną drużynową. Jednak jego postępy w różnych aspektach gry są tak duże, że mając wysokie oczekiwania nie należy się bać rozczarowań. Tylko te osobiste ... widać Van Gundy jest skazany na środkowych ceglarzy ;-)

Na ławkę. Jennings, Jodie Meeks, Stanley Johnson, Anthony Tolliver, rewelacyjny w preseason Reggie Bullock, twardziel, spryciarz, weteran Steve Blake - to wszystko dobrzy lub bardzo dobrzy gracze, którzy mają coś do udowodnienia. Myślę, że wielu z nich będziemy oglądać na boisku po 20 minut i dłużej.

Na Stana jako coacha. To drużyna Van Gundy'ego. Skrojona wg. jego potrzeb, ale być może niedostatecznie utalentowana, żeby stać się siłą, która walczy o i w playoff. Van Gundy musi sprawić, że jako zespół będą lepsi niż suma ich talentów indywidualnych. Uchodzi za eksperta w tej dziedzinie, ale zadanie nie jest łatwe.

Na tożsamość. Młodzi Pistons starają się nawiązać do czasów dawnej chwały - noszą koszulki i czapeczki Bad Boys, mówią o wartościach i tradycjach basketu w Detroit. Współgra to z całą kampania wizerunkową, którą klub prowadzi przy aktywnym zaangażowaniu właściciela Toma Goresa. Jeżeli drużyna da fanom wystarczająco dużo powodów do zainteresowania i zadowolenia, ma już przygotowaną narrację sukcesu. Miejmy nadzieję, że tak będzie.

O kogo/co się obawiam:
Ersan Ilyasova jest świetnym strzelcem, ale niedawno miał poważny dołek. Jest też kiepskim zbierającym i przechodził szereg kontuzji. Jeżeli będzie zdrowy i w formie, z pomocą Morrisa nadrobią braki po Gregu Monroe. Ale Ilyasova nie podoba mi się jako partner Drummonda w obronie. Powiedzmy sobie wprost: to byłby słaby defensywnie frontcourt.

Kentavious Caldwell-Pope ma dopiero 22 lata. Zrobił duże postępy, wywalczył pozycję pierwszego SG, a przy tym jest wzorem pracowitości. Dzięki swojej postawie zyskał duży kredyt zaufania. Ale wciąż jest nieskuteczny - tylko 40% z gry i nie potrafi atakować po koźle. Sprawia wrażenie dobrego obrońcy, ale mam obawy, że jest to tylko wrażenie wynikające z połączenia warunków fizycznych i aktywności. Liczę, że wykona kolejny krok. Jeżeli nie, być może Stanley Johnson okazałby się dobrym kandydatem do gry w pierwszym składzie. Umie atakować po koźle i wniósłby element nieprzewidywalności.

O atmosferę. Reggie Jackson nie krył się w OKC ze swoją frustracją. M.in. to przywiodło go do Detroit, ale co będzie jak gra nie będzie się układać, a presja zacznie rosnąć. Na razie bym się tym nie martwił, ale jak kiepska postawa Jacksona zbiegnie się z powrotem Brandona Jenningsa może być ciekawie. Marcus Morris był w zeszłym sezonie 11 w lidze pod względem ilości przewinień technicznych - przypominam, że grał po 25 minut z ławki. Jako, że nie jest Rasheedem lepiej żeby kontrolował swoje emocje, bo może bardziej zaszkodzić niż pomóc. A wiecie kto był drugi? Brat bliźniak Markieff, wraz z którym Marcus ma sprawę o pobicie.

Kto może przerosnąć oczekiwania:
Stanley Johnson już jest uwielbiany przez fanów Pistons, którzy wróżą mu walkę o tytuł debiutanta roku. Też uważam, że Johnson jest dobrze przygotowany do gry na poziomie zawodowym. W preseason pokazał na co go stać. Ale jestem przeciwnikiem pompowania oczekiwań. Rodney Stuckey, KCP też mieli być wybitnymi graczami, w dużej mierze dlatego, że drużyna potrzebowała wyjątkowych zawodników na ich pozycjach. Pamiętajmy więc, że Johnson to rookie i należy cieszyć się z sukcesów, a wybaczać potknięcia. Przy takim podejściu ma sporą szansę pozytywnie zaskoczyć.

Zawsze lubiłem Steve'a Blake'a. On po prostu wie jak grać, a przy nie najlepszych warunkach fizycznych jest twardym, skutecznym obrońcą. W ostatnim meczu przed sezonem wszedł na 24 minuty i rozdał 12 asyst. Dodam, że był to jego pierwszy mecz po kontuzji. Będą w nadchodzącym sezonie momenty, kiedy będziemy się zastanawiać czy nie on najlepiej dyryguje ofensywą.

Reggie Bullock przez trzy lata grywał ogony i wydawało się, że mimo potencjału, może znaleźć się na wylocie z NBA. W tegorocznym preseason zdobywał średnio 11,6 pkt w niecałe 20 minut i przy skuteczności 67%, w tym 55% za trzy. W ten sposób wywalczył sobie kontrakt w Detroit. Gorąco mu kibicuję.

***

I tak stajemy na progu naprawdę ciekawego sezonu. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze. A jeżeli sprawy pójdą w złą stronę, pamiętajmy, że to bardzo młoda drużyna, a sezon 2015/16 to tylko krok ku przyszłości. Nie zawsze prosto do celu, ale w dobrym kierunku, jak mawiał poeta ulicy. Deeeeeetroit Basketbaaaall!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Let the show begin!!

Pistons rozpoczną sezon 27go października w Atlancie. Najwyższy czas odkurzyć klawiaturę i zacząć się bacznie przyglądać jakie szlify zostały wykonane i na co możemy liczyć przed nadchodzącą kampanią. Zapraszam na przegląd kilku zasadniczych tematów, które moim zdaniem najlepiej oddają obecny stan Pistons. A już niedługo analiza składu, rozważania nad lineupami i wiele innych. Deeeeeetroit Basketball!!!

Word up Dre!! Od tego roku Pistons są oficjalnie ekipą zbudowaną wokół Andre Drummonda. Amen! Stan Van Gundy tworzy drużynę na podobieństwo Orlando Magic z Howardem i co by nie mówić, akurat jest to najlepsza droga dla Tłoków. Jeżeli twój center biega jak skrzydłowy, skacze wyżej od kogokolwiek, zbiera i dobija każdą piłkę, która znajdzie się w jego, szeroko rozumianej okolicy, to czemu nie rozciągnąć strefy umieszczając wokół czterech strzelców i nie wstawić rozgrywającego, który polega głównie na grze pick & roll? W zeszłym sezonie Dre był drugi w lidze w zbiórkach, przy czym miał najwyższy procent zbiórek na 48 minut, najlepszy na atakowanej desce, piąty blokujący, etc.Wciąż zdobywa nowe umiejętności i jego gra tyłem do kosza staje się bardziej efektywna. Z resztą nie potrzeba mu wiele. Nie chodzi o to, żeby był jak Pau Gasol. Ale trzy, cztery dopracowane ruchy wystarczą. Na razie poprawił półhak. Mimo katastrofalnej postawy na linii osobistych, ma miękkie ręce i wyczucie w okolicach obręczy. Teraz będzie sam pilnował środka, co jednak wydobędzie nie tylko jego niesamowite umiejętności, ale też braki. Drummond w zeszłym sezonie popełnił najwięcej fauli w całej lidze! Wiele głupich fauli. Niech w tym aspekcie raczej nie wzoruje się na Howardzie. Zbyt często zdarzają mu się też błędy w ustawieniu, które nie zawsze da się nadrobić refleksem i skocznością. Przed sezonem 2015/16 liczę, że Dre poprawi koncentrację w obronie i będzie wystrzegał się fauli. Jeżeli chce grać  tyłem do kosza, musi umieć odegrać w tempo do strzelców lub ścinających. I bez tego szykujcie się na wielki sezon, ale trudno sobie wyobrazić sukces Pistons, jeżeli ich najlepszy gracz nie załata kilku dziur w swojej grze. Na razie czeka na przedłużenie kontraktu. Pistons zastanawiają się czy zrobić to już teraz, czy dogadać się z menadżerem Dre, poczekać rok i zaoszczędzić na inne inwestycje. Moja rada: pay him, play him!
Reggie Jackson aka 80mln. dollar man. Jeszcze niedawno marzyłem, że Reggie Jackson wyląduje w Detroit. To, że dostał kontrakt na wyrost nie zmniejsza jego wartości. Wysoki jak na PG, silny, długie ręce, świetnie gra pick & roll z Drummondem, w zeszłym sezonie asystował w 35% posiadań. Jeżeli będzie kontynuował pozytywny trend, poprawi skuteczność za 3 i wyeliminuje kilka złych nawyków w rozegraniu, może być wyjątkowym graczem. Ma swój unikalny styl - wysoki pick & roll, zawahanie, łamanie tempa. Piłka w jego rękach.
Must or bust. Z Detroit z końcem sezonu odeszli lub zostali wymienieni: Greg Monroe, Caron Butler, Tay Prince, John Lucas II. Natomiast lista zmian jest dłuższa, bo w wymianie za Reggiego Jacksona uczestniczyli Jonas Jerebko, Luigi Datome, DJ Augustin, Shawme Williams. O odejściu Josha Smitha już nie wspomnę, bo to prehistoria. Pistons są więc w okresie bardzo zasadniczych zmian - taka ekspresowa przebudowa. W jej wyniku, pozyskaliśmy graczy, którzy mają wzmocnić obwód rzutami za 3 i zapewnić lepszą obronę. Ersan Ilyasova, Marcus Morris, Stanley Johnson - to głównie o nich mowa, choć są też gracze z końca ławki, którzy mogą skraść minuty w rotacji, vide Reggie Bullock. W środku, jako drugi center będzie wychodził Aaron Baynes. To są gracze Van Gundy'ego i niedługo przekonamy się czy sztab Pistons, z Jeffem Bowerem, który de facto przygotowuje większość ruchów personalnych, dokonał dobrych wyborów. Spodziewam się, że Morris i Johnson będą chcieli udowodnić, jeden, że Phoenix popełniło błąd pozbywając się go, a wcześniej nie dając mu zbyt wielu szans gry, a drugi, że wybór w drafcie przed Justinem Winslowem był uzasadniony. Johnson to rookie i będzie miał swoje lepsze i słabsze momenty, ale liczę na niespożyte siły, energię i bezczelność, którą na razie prezentuje. Morris, moim zdaniem będzie grał dużo jako stretch four. Trafia trójki, umie zaatakować z kozła, rzucić z odejścia i wziąć na plecy mniejszego gracza.On, Kentavious Caldwell-Pope i Johnson mogą się wymieniać rolami na obwodzie i mają zadatki na dobrą formację defensywną. Ilyasova musi pokazać, że wraca do formy. Konstrukcja składu Pistons mu sprzyja. Pytanie, czy będzie dobrze rotował w obronie i nadąży za niskimi czwórkami. Baynes będzie przydatny, ale moją obawę budzi fakt, że ta drużyna tak bardzo polega na Drummondzie. Kontuzja, problemy z faulami? Baynes i Joel Anthony zastąpią Dre 20 minut, ale to by było na tyle. Szkoda, że nie mamy w składzie jakiegoś bardziej utalentowanego wysokiego weterana.
Brandon Jennings i cała reszta. Jennings może wrócić do gry przed  świętami, nie wiadomo w jakiej formie. Jego kontuzja de facto ułatwiła nominowanie Reggiego Jacksona na pierwszego PG. Czy Jennings będzie umiał się dostosować i okaże się efektywny jako gracz z ławki? Jeżeli pogodzi się ze swoją rolą, ma szansę być super zmiennikiem, który gra po 25-30 minut w meczu, w tym często w decydujących momentach. Jeżeli nie, może być kandydatem do wymiany, za pośrednictwem której Pistons pozyskają wartościowego gracza. A pozostali? Kentavious Caldwell-Pope jest kluczowym elementem. To jego trzeci sezon i liczę na pozytywny przełom, szczególnie jeżeli chodzi o skuteczność. Ze Stanleyem Johnsonem mogą stworzyć dynamiczny i niezmordowany tandem na obwodzie. Ale serce do gry nie wystarczy. Potrzebny jest wymierny postęp. Trzymajmy kciuki, żeby się udało. Jeżeli będzie miał trudności, tuż za rogiem czeka Jodie Meeks, który nie ma takich możliwości w obronie, ale na pewno chciałby powrócić do formy. Anthony Tolliver podobno jest w gazie. Pokazał, że może być niezwykle przydatny jako stretch four. Ciekawe tylko jak Van Gundy rozdystrybuuje minuty pomiędzy jego, Morrisa i Ilyasovę.
Za kulisami. Tom Gores zawsze starał się robić wrażenie zaangażowanego. Popełnił swoje błędy, do czego przyczyniła się też współpraca z Joe Dumarsem. Na początku nie było jasne czy nie będzie obserwował zmagań Pistons z Kalifornii, gdzie mieszka i pracuje, dając rzeczom się dziać i tylko okresowo rozliczając menadżerów. Cóż, w końcu rozliczył Dumarsa, oddając pełnię władzy Stanowi Van Gundy'emu. Ale na tym nie poprzestał. Zapewnił Van Gundy'emu doskonałe warunki, zatrudniając cały sztab analityków, specjalistów, którym przewodzi menadżer generalny Jeff Bower. Tego lata Gores wykupił od swojego holdingu Platinum Equity pozostałe 49% udziałów we własności drużyny. Nie wiem na ile był to ruch podyktowany względami pozasportowymi, ale wizerunkowo wpisuje się w serię posunięć potwierdzających, że Gores poważnie traktuje inwestycje w Pistons. Rozrost centrum treningowego, nowy samolot dla drużyny, obecność i bieżąca współpraca z Van Gundym i Bowerem - to wszystko ma pokazać fanom, że czasy marazmu są już za nami. Natomiast dalekosiężnym celem Goresa jest przeniesienie Pistons z Auburn Hills do centrum Detroit. Ma to się odbyć pod kierownictwem byłego jednego z najlepszych agentów reprezentujących zawodników w NBA Arna Tellema. Tutaj lista zawodników, których Tellem reprezentował (jest na niej m.in. Ben Wallace). Tellem został wiceprzewodniczącym spółki Palace Sports and Entertainment. Dzięki swoim kontaktom ma spróbować ustalić warunki współpracy z rodziną Illitchów, właścicieli Detroit Red Wings i Detroit Lions, których firma buduje w centrum Detroit nową halę dla Red Wings. Przenosiny na downtown miałyby zapewnić Tłokom popularność i zyski, o które będzie trudno grając w oddalonym o 70km Auburn Hills. Pistons, decyzją ówczesnego właściciela Billa Davidsona, wyprowadzili się z Detroit w latach 70tych najpierw do Pontiac, gdzie grali w hali Silverdome, a w 1988 dalej do Auburn Hills. Teraz Gores chce na nowo powiązać klub z miastem, skąd lepiej oddziaływałby na cały stan Michigan. Jedno można powiedzieć, cokolwiek nie wydarzy się w nadchodzącym sezonie możemy mieć pewność, że to tylko kolejny krok w drodze do odbudowy zawodowego basketu w Detroit. OK, wiem, że niebezpiecznie przekraczam dopuszczalny poziom patosu. Ale niech już tak zostanie ;-)