Aaauu 3 -1 !!

Pistons chcieli pozostać niepokonani, a Pacers za wszelką cenę uniknąć 0 - 4. Tym drugim się udało. Pistons przegrywają u siebie w meczu, w którym Andre Drummond zdobył 25 pkt. i miał rekordowe w karierze 29, powtarzam 29 zbiórek!! C'mon, nie róbcie tego Dre! Ale stało się. Przy tylu pozytywach, które przyniosła dotychczas gra pierwszej piątki, ławka wygląda naprawdę cienko. Steve Blake jest nieskuteczny i gubi piłkę, Jodie Meeks jest kontuzjowany - przeszedł już operację stopy i nie będzie go przez 3- 4 miesiące, Stanley Johnson jest ... rookie, a Spencer Dinwiddie wciąż gra nierówno. W drugiej kwarcie Pacers zrobili run 20 - 0. Pistons już się nie podnieśli. Trochę w tym winy Van Gundy'ego, Marcus Morris i Reggie Jackson też nie grali dobrze, ale z poza pierwszej piątki nikt nie grał na przyzwoitym poziomie. Przesada? Krzywdzące uogólnianie? Ławka Pacers wypunktowała ławkę Pistons 43 : 2 (słownie: czterdzieści trzy do dwóch). Kibice, którzy w tym sezonie coraz tłumniej przybywają do The Palace, siedzieli cicho, jak w kościele. Trudno im się dziwić. Teraz Pistons ruszają w drogę - Phoenix, Portland, Golden State, Sacramento, a na koniec LA przeciwko Clippers. Word up Detroit!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz