Ogarnąć chaos

Na razie Pistons nie kolekcjonują zbyt wielu zwycięstw. Ale na pewno nie można powiedzieć, że jest nudno. Ostatni sezon to był rollercoaster, trzy sezony skompresowane w jeden. Od wielkiej smuty Josha Smitha i sięgnięcia dna, do odrodzenia pod przewodnictwem Brandona Jenningsa, po przybycie Reggiego Jacksona i wkręcenie się w pick & roll z Drummondem ... uff!! Żeby podtrzymać temperaturę, z początkiem wakacji Stan Van Gundy wykonał kilka śmiałych ruchów.

1. Stanley Johnson z ósmego miejsca to bardzo dobry wybór. Niektórzy skauci pozycjonują Johnsona w Top 3, Top 4 draftu. Ale wydawało się, że graczem, którego gwiazda świeciła jaśniej był Justin Winslow z Duke. Winslow ma podobne atuty fizyczne co Johnson i daje więcej w ataku, gdzie wygląda jak młodsza wersja Jamesa Hardena. Winslow w końcu zsunął się do Miami z nr. 10. Także nie tylko Detroit nie było do niego przekonane. Na razie Johnson jest najlepszym rookie w Summer League (Karl Anthony Towns i Jahlil Okafor dopiero zaczęli grać). Właśnie wyszedł zwycięzką ręką ze spotkania z Winslowem, z którym z resztą się przyjaźni:


2. Pistons chcieli podpisać Reggiego Jacksona. Wiedzieli, że obie strony są zainteresowane i nie kryli się z zamiarem wyrównania jakiejkolwiek oferty. Byli do tego stopnia jednoznaczni, że nie czekali nawet na inne kluby, które i tak pewnie nie pokusiłyby się o licytację z Pistons. Stan Van Gundy szybko zaproponował Reggiemu 80mln$ za 5 lat. Zapewne stawia na potencjał Jacksona jako idealnego partnera pick & roll dla Drummonda, dobrego obrońcy i dystrybutora. Analiza gry Jacksona w Detroit każe optymistycznie patrzeć na perspektywy rozwoju młodego gracza. Ale w końcu Rodney Stuckey też miał być PG przyszłości (btw. zaliczył świetny sezon z Pacers). Jackson ma nie tylko zaufanie coacha/GMa ale również, w przeciwieństwie do Stuckey, skład dopasowany do jego potrzeb i jasne oczekiwania co do roli. Jackson wygląda obiecująco, ale na razie to jednak tylko obietnica. Ciekawie będzie obserwować jego rozwój i walkę o uznanie pośród najlepszych na najsilniejszej pozycji w lidze.

3. Greg Monroe przeprowadza się do Milwaukee. Napiszę jeszcze wyczerpujące referencje dla gracza, którego zawsze ceniłem i będę mu kibicował gdziekolwiek pójdzie. Powrót Monroe do Detroit wydawał się mało realny odkąd przyjął w zeszłym roku ofertę kwalifikowaną żeby w końcu uzyskać swobodę wyboru. Jednak samo podpisanie tylko rocznego przedłużenia nie musiało być jednoznaczne. Monroe mógł dać sobie swobodę i liczyć, że zdopinguje również swój dotychczasowy klub. Tymczasem powoli ale nieubłaganie Van Gundy lgnie w kierunku systemu 1- 4. Nie ma tam miejsca na dwie wieże. Jak pisałem powyżej, Pistons do tego stopnia zakochali się w pick & roll Jacksona z Drummondem, że nie pozostało im nic jak otoczyć ich wianuszkiem strzelców i obrońców.

4. ... i tak też zrobili. Potrzebny PF rzucający trójki? Jest Ersan Ilyasova. Po słabszym sezonie 2013/14, w zeszłym roku wrócił do formy i trafiał ponad 47% z gry i 39% zza łuku. Jego kontrakt trwa jeszcze dwa lata, podczas których zarobi odpowiednio 7,9 i 8,4 mln. USD. Nie obciąży więc  zbytnio budżetu, a daje zabezpieczenie jako potencjalny wychodzący lub zmiennik na czwórce.
Nie mamy niskiego skrzydłowego (Caron Butler i Shawme Williams powędrowali do Milwaukee)? Zróbmy więc operacje rozdzielania bliźniąt! I tak Marcus Morris niedługo wyląduje w Motown. Morris gra jako 3 lub 4. Nikogo nie powali statystykami na poziomie 10 pkt, 5 zb., ale nie grywał dużo - najwięcej w zeszłym sezonem, średnio 25min.  Dobrze broni i ma potencjał jako gracz pick & pop. Van Gundy wzmocnił też pozycję centra dodając Arona Baynesa - dobry, aczkolwiek zbyt kosztowny (znów hojność Stana) ruch. Podpisał też na kolejne dwa lata Joela Anthony'ego.

Generalnie uważam ruchy Pistons za dobre i logiczne wybory. Liczyłem jednak, że uda się podpisać zawodnika, który umie wziąć ciężar gry na siebie. Wielu fanów sądziło, że Tobias Harris z Orlando był do wzięcia. Draymond Green pozostawał w sferze marzeń. Ale niechciani w swoich klubach weterani? David Lee, Luis Scola, Joe Johnson ... Pistons mają szansę być zespołem, którego elementy wreszcie pasują do siebie, a młodzi gracze będą tylko lepsi. Ale obawiam się, że obecna sytuacja kładzie zbyt duży ciężar na barkach Andre Drummonda i Reggiego Jacksona. Jedynym zawodnikiem zdolnym do samodzielnego kreowania ofensywy pozostaje Brandon Jennings, który znajduje się w ciekawej sytuacji. Leczy kontuzję, a jak wróci do formy, ma szansę być super zmiennikiem. Czy zaakceptuje taką rolę ...? Pistons w takim kształcie mają zadatki na solidny zespół, ale ile zwycięstw w nadchodzącym sezonie nam to przyniesie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz