Cisza i spokój

... panowały w Motown przy okazji zamknięcia okna transferowego. Tyczy się to z resztą większości drużyn. Wobec, zaostrzających się w przyszłym sezonie, restrykcji wydatkowych w trzecim roku nowej umowy zbiorowej, większość drużyn powstrzymało się od przejmowania długoterminowych kontraktów. W rezultacie Josh Smith pozostał w Atlancie, a Paul Millsap i Al Jefferson w Salt Lake City. Za to kończące się kontrakty, młodzi gracze na niskich umowach i wybory w drafcie okazały się zbyt cenne, żeby je wymieniać. Will Bynum, Jason Maxiell i Charlie Villanueva, który zrealizuje opcję gracza na przyszły rok, pozostali w Detroit. Nie możemy narzekać, bo w rzeczywistości nie było ich na kogo i co wymieniać. Tym samym, Joe Dumars nawiguję drużynę w kierunku draftu, w którym w zasięgu Detroit powinno być kilku pasujących graczy, i co ważniejsze, rynku wolnych agentów. Nie będzie to sezon zbyt bogaty w graczy obwodowych. Dlatego, o ile Dumars nie zdecyduje się użyć wymiany w celu pozyskania klasowego zawodnika na kontrakcie (Danny Granger, Luol Deng?), powinien zachować solidny margines swobody finansowej na przyszłe wydatki. Tom Gores dał trzy lata na stworzenie "contendera", cokolwiek miał na myśli. Stabilna sytuacja klubu, sztab nowozatrudnionych specjalistów, łącznie z ekspertami od pułapu płacowego i wypowiedzi samego Joe Dumarsa każą przypuszczać, że nie będzie powtórki z roku 2009. Dobre i szczęśliwe wybory w drafcie w ostatnich latach dały podstawę. Pozyskanie Jose Calderona w ostatnim roku kontraktu to już wyraźny krok w stronę przebudowy. Inwestycje w lecie 2013 i draft muszą być przełomem, dzięki któremu ta drużyna zacznie częściej wygrywać, da sobie szansę rozwoju, a finansowo wciąż będzie zdolna dokonać kolejnych inwestycji. Jedną z głównych będzie podpisanie nowej umowy z Gregiem Monroe w roku 2014. Mam nadzieję, że wtedy Monroe i my wszyscy będziemy widzieli, że Pistons mają przed sobą jasną przyszłość.

Powrót księcia

Wczoraj Tayshaun Prince i Austin Daye wrócili do The Palace. Tay nie był zbyt widoczny. Po dobrym początku, kiedy Pistons narzucili swoje tempo i do skutku egzekwowali pick & roll wyglądało, że mają szansę. Niestety kiedy Jose Calderon i Greg Monroe usiedli, Tłoki się zatarły, strata goniła stratę i wkrótce nie było co zbierać. Pozytywy? Więcej minut dostali Slava Krawcow, Jonas Jerebko, Kim English i Khris Middleton. Wobec słabości pierwszych zmienników, trzeci garnitur zrobił naprawdę dobre wrażenie. Szczególnie Jerebko, który w niespełna 11 minut był 5 na 5 z gry, na co złożyły się 2 dunki i 3 trójki. JJ zaprezentował swoją firmową aktywność i ładnie współpracował ze Slavą, który, pod nieobecność Drummonda, pokazuje, że warto dawać mu szansę. Czy teraz Lawrence Frank będzie gotowy przesunąć Jonasa w hierarchii? Zobaczymy. Ale wobec nierównej gry Villanuevy, JJ może dostać swoją szansę. Wracając do meczu, zmiennicy tylko zmniejszyli rozmiary porażki, która była zdecydowana i niekwestionowana. Cieszę się, że Austin Daye dostaje szansę i jego rola jest podobna do tej, którą odgrywał w Detroit przed transferem. Jest jednym z pierwszych zmienników, miewał świetne mecze, jak np. dwa tygodnie wcześniej przeciwko Warriors, gdzie trafiał trójkę za trójką. Trzymam za niego kciuki. Wczoraj, kiedy po pump fejku, trafił długą dwójkę, tuż przed ławką Tłóków, obrócił się, żeby pokazać kolegom, że jest on fire. He, he, good for him!! Za to Prince nie bardzo może wejść w rytm, ale doświadczenie i umiejętności defensywne zapewniają mu miejsce w wyjściowym składzie Grizz.


Old man's game


Greg Monroe miał trochę problemów na początku sezonu, a i potem miewał słabsze mecze. Ale w końcu kto ich nie ma? No, oprócz LeBrona Jamesa. Tymczasem, punktowo zalicza wyższe zdobycze, niż rok temu. Zapewne przyczyniło się do tego wydłużenie czasu gry, średnio o półtorej minuty. Jest mniej skuteczny z gry (49 do 52%) i z linii (67 do 74%). Popełnia też trochę więcej strat (3 do 2.45). Jednak analiza prostych statystyk nie oddaje należycie sytuacji, w której się znalazł. Wobec erupcji talentu Andre Drummonda, Monroe jest częściej odciągany od kosza na dalszy półdystans. Nigdy nie będzie wybitnym obrońcą. Przeciwko fizycznym podkoszowym potrafi robić dobry użytek ze swoich szybkich rąk. Natomiast teraz czekają go trudniejsze wyzwania, związane z kryciem silnych skrzydłowych, również tzw. stretch four, czyli mobilnych wysokich, którzy rozciągają strefę i są w stanie dynamicznie zaatakować po koźle. Wg. Lawrence'a Franka, dostosowanie Łosia do gry przeciwko tego typu zawodnikom to jedna z podstawowych przeszkód na drodze do wprowadzenia Andre Drummonda do pierwszej piątki. Ale, jak już pisałem, są zespoły, które grają dwoma wysokimi i dobrze sobie z tym radzą, patrz. Memphis Grizzlies. Ponadto talenty defensywne Dre i jego mobilność powinny stanowić dobre zabezpieczenie dla trudności, z którymi przyjdzie się zmierzyć Gregowi. Wracając do niego, w tym sezonie poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko. Coraz częściej dostaje piłkę na skrzydle, na 5 - 6 metrze, a reszta robi mu miejsce. Tego chcieliśmy i to mamy. W takich izolacjach jest bardzo solidny. Albo odwraca się do kosza i, po zwodzie, atakuje środek, albo gra tyłem do kosza, dobrze zabezpieczając się przed blokiem. Doskonale potrafi dobić niecelny rzut, przypominając czym zaimponował kibicom Tłoków jako rookie. Nadrabianie braków atletycznych dobrym wyczuciem i techniką to specjalność Monroe. Jednocześnie wciąż czasem wydaje się trochę nieskoordynowany, jakby był wielkim żelkiem. Kontakt, którego szuka z obrońcą, żeby uniemożliwić mu blok, sprawia, że czasem traci balans, co prowadzi do straty, lub nieudanej próby rzutowej. Pewnie z czasem będzie w stanie to skorygować, ale nie zapominajmy, że wciąż pozostaje skuteczny. Więc nawet jeżeli do końca kariery będzie, od czasu do czasu, lądował tyłkiem na parkiecie, jest to cena, którą zdecydowanie warto zapłacić za jego talent. W tym sezonie Monroe również coraz częściej dostaje piłkę w high post na przeciwko kosza. W takich sytuacjach potrafi ładnie odegrać do ścinającego ze skrzydła. Jeżeli tego nie robi, przeważnie po zwodzie rzutowym, wykonuje jeden - dwa kozły na lewą stronę i dynamicznie wchodzi w środek, kończąc od razu lay upem lub używając jeszcze dodatkowych fake'ów. Niestety nie czuje się na tyle pewnie, żeby częściej próbować samego rzutu. Jeżeli czasem by trafił, obrońcy graliby bliżej niego, ułatwiając wjazdy. Jednak, co jest wręcz niesamowite, nawet bez tego rzutu, Monroe jest w stanie regularnie objeżdżać obronę i robić sobie dogodne miejsce w pomalowanym. Częściej próbuje natomiast rzutu z podobnej odległości, ale ze skrzydła. Robi to z dobrym skutkiem i każde tego typu trafienie wprawia mnie w niekłamaną radość. Na deskach, to nasz stary dobry Greg - 9.7 na mecz, tak jak w zeszłym sezonie. Po bólach wzrostowych z początku sezonu, dochodzi do siebie w wielkim stylu. W lutym gra jak z nut: 18.4 pkt., 13.25 zbiórek, ponad 1.3 bloku i 1.5 przechwytów, przy 3 stratach. A to wszystko w prawie 36 minut na parkiecie. Oczywiście obecność Jose Calderona i nieobecność Andre Drummonda mogły się do tego przyczynić, co nie zmienia faktu, że Łoś jest zdecydowanie w formie. Przed All Star powiedział, że nie czuje się pominięty, bo na Wschodzie są gracze, którzy bardziej zasługiwali na to wyróżnienie. Zgadzam się, ale wierzę, że udział w meczu gwiazd jest już w zasięgu Grega, szczególnie jak Pistons poczynią rozsądne inwestycje i zaistnieją w przyszłym sezonie jako realny kandydat do play off.


King of the bongos

Andre Drummond i jego instrumenty

Pistons, z nielicznymi wyjątkami (czyt. Jose Calderon, Greg Monroe, Kyle Singler), zagrali fatalnie przeciwko Hornets. Tak, przełożyło się to na końcowy wynik. Ale cóż to za wiadomość wobec tego, że Andre Drummond zaczął grać na bongosach. Jest to pomysł naszego guru od przygotowania fizycznego Arnie Kandera, który tłumaczy, że grając, utrzymuje się wyprostowaną postawę, co wzmacnia mięśnie utrzymujące korpus. Ponadto gra na instrumencie angażuje emocjonalnie, podobnie do gry na boisku, co pozwoli Andre zachować odpowiednie nastawienie. Szkoda, że nie mamy większego wglądu w metody stosowane przez Kandera. Jednak wiemy, że wszyscy zawodnicy, przychodzący do Detroit byli pod wrażeniem jego przenikliwości. Kim English mówił, że przy pierwszym spotkaniu Kander miał gotową analizę jego gry i sposobu poruszania. Celnie wypunktował w jakich sytuacjach Kim ma problemy z zachowaniem balansu, którą nogę obciąża w większym stopniu i jakie są tego konsekwencje. Oczywiście od razu zaproponował odpowiednie rozwiązania. Z kolei Grant Hill wyraził niedawno żal, że Pistons bagatelizowali jego kontuzje, co w konsekwencji przyczymiło się do załamania kariery. Jednak od razu dodał, że te komentarze nie dotyczą Arniego Kandera, który jest jednym z najlepszych fachowców w branży. A branża trenerów od przygotowania fizycznego w NBA to elita, która wciąż poszukuje nowych rozwiązań, czerpiąc z najróżniejszych dziedzin wiedzy. Miło wiedzieć, że w Detroit pracuje człowiek, który jest ekspertem w klasie super ekspertów. Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się kto i co stoi za odrodzeniem w Detroit Antonio McDyess'a, powrotem Chrisa Webbera do żywych i małym renesansem Tracy'ego McGrady, teraz już wiecie.



P.S.
Cała sprawa z bongosami była podobno żartem i prowokacją. Cóż, i tak dobrze, bo dała pretekst do wspomnienia o dobrej robocie, którą wykonuje Arnie Kander.

Się kręci

Nie było ostatnio czasu, żeby relacjonować bieżące wydarzenia. Pistons stracili Andre Drummonda na ok. miesiąc, przegrali trzy mecze, po czym wygrali dwa. Jose Calderon szybko zaklimatyzował się w Motown i rozdaje celna podania na prawo i lewo. Podobno jest otwarty na perspektywę dłuższego pobytu w Michigan, tym bardziej, że ze ponoć Pistons widzą w nim ważny element przebudowy. Jasne jest, że Tłoki nie wybierają się nigdzie poza sezon zasadniczy. Natomiast pojawia się wiele plotek o możliwych wymianach z ich udziałem. Nie warto tego na razie relacjonować, ale trzeba przyznać, że po latach bez nadziei i beznadziei, klub jest ustawiony w dobrej pozycji do inwestycji. Można mieć wątpliwości, czy Pistons będą w stanie pozyskać odpowiednich wolnych agentów i nie przepłacić. Natomiast od przyszłego sezonu wchodzą ostrzejsze restrykcje podatkowe i niektóre kluby będą musiały podjąć bolesne decyzje, pozbywając się skądinąd wartościowych graczy oraz picków w drafcie. Tłoki, z wieloma kończącymi się kontraktami i ok. 30 mln. $ pod pułapem płacowym na koniec sezonu, chętnie pomogą niektórym potrzebującym. To jak ulokują środki określi kierunek i potencjał nowej drużyny na lata oraz będzie ostatecznym testem dla Joe Dumarsa. Tom Gores dał mu trzy lata na zbudowanie silnej drużyny. Po boleściach ostatnich lat, można śmiało powiedzieć, że wchodzimy w decydującą fazę procesu. Wymiana Prince'a za Calderona udowodniła, że nie będzie półśrodków i łudzenia się, że można odbudować się w oparciu o graczy typu Prince, Jason Maxiell, Rodney Stuckey. Nic, nie ujmując, szczególnie temu pierwszemu, który ostatnio spotkał się ze swoim największym fanem. Na co więc patrzeć do końca tego sezonu. Przez najbliższe 10 dni na plotki transferowe. Natomiast do najistotniejszych kwestii boiskowych zaliczyłbym:
  • Grę Jose Calderona i zrozumienie między nim, a resztą składu. OK, wiemy już, że to się dzieje. Gość jest urodzonym dystrybutorem i wszyscy z tego skorzystają.
  • Powrót Andre Drummonda i jego współpracę z wyżej wymienionym.
  • Przesunięcie Brandona Knighta na dwójkę. OK, widzimy, że odbił się w ostatnich meczach. Wiemy jak pracowitym i dojrzałym ponad wiek jest graczem. Ale jest za mały, żeby być etatowym SG, szczególnie biorąc pod uwagę defensywne braki Calderona. Jaka będzie jego rola? Combo guard z ławki? Kandydat do wymiany?
  • Kyle Singler jako SF. To chyba najlepsza dla niego pozycja i od razu widać, że dobrze się na niej czuje. Ponadto jego aktywność i talent strzelecki dobrze pasują do gry Calderona i Monroe. Ale czy może być długoterminowym rozwiązaniem w pierwszej piątce?

Down & out

Nie jestem wielkim fanem All Star. Notorycznie zdarza się, że trafia się tam za zasługi, a nie za postawę w danym sezonie (patrz ominięcie Stephena Curry, czy Marca Gasola w tym roku). Ale zawsze miło wspomnieć czasy, kiedy cała piątka Tłoków była na boisku w koszulkach Wschodu prowadzonego, nomen omen, przez Larry'ego Browna. W tym roku Andre Drummond i Brandon Knght zostali wybrani do meczu pierwszo i drugoroczniaków.


I tu dochodzimy do meritum. Niestety Andre Drummond nie wystąpi w tym meczu i nie zobaczymy go przez kolejny miesiąc, z powodu kontuzji kości ogonowej, której doznał w meczu z Knicks. Na szczęście nie jest konieczna operacja. Wstrzymujemy oddech i czekamy. Cóż, ciężko będzie się oglądało Tłoki bez Drummonda. Przynajmniej Slava Krawcow będzie miał okazję wskoczyć do rotacji. Już pokazał się z dobrej strony przeciwko Nets. Tymczasem oficjalnie można zakończyć niezbyt gorącą dyskusję pt. Pistons w play off. Not gonna happen. O kondycji meczowej Tłoków napiszę niedługo trochę szerzej. Wracając do All Star, możemy się przynajmniej cieszyć, że Brandon Knight, oprócz udziału w Rising Stars Challenge, weźmie udział w Skills Challenge. Dawaj BK!!

Zmotywowani

... wpatrującą się na nich z ławki konkurencją, w postaci Jose Calderona, rozgrywający Pistons naprawdę zagrali z zębem. Szczególnie Brandon Knight (20 pkt, 10 asyst). Ale on jest zawsze podkręcony przeciwko Kyrie Irvingowi. Rodney Stuckey i Will Bynum też byli agresywni i skuteczni. Drummond Drummondem, ale Greg Monroe (18 pkt, 16 zbiórek) rozegrał kolejny bardzo dobry mecz i ostatnio jest naprawdę siłą w środku. Dołek z początku sezonu to już dalekie wspomnienie. Czekamy na Jose, którego debiutu zapewne nie będę mógł relacjonować "na gorąco". Ale to się nadrobi. Tymczasem, zapraszam na skrót pewnego zwycięstwa nad Cavs.


Btw, Tayshaun Prince już się zaklimatyzował w Memphis Tennessee:


Jose kto ...?

Wygląda na to, że na debiut Jose Calderona będziemy musieli jeszcze poczekać, m.in. ze względu na problemy z wizą. JC jest Hiszpanem, który wykonywał pracę w Kanadzie i musi się ubiegać o wizę z pozwoleniem na pracę w USA. Dzisiaj na pewno nie wystąpi przeciwko Cleveland. W niedzielę przeciwko Lakers też raczej nie. Tymczasem Lawrence Frank zapowiedział, że Calderon będzie w pierwszym składzie, jak tylko się wdroży. Wymagać to będzie przynajmniej jednego treningu z drużyną. Tymczasem przyjrzyjmy się w ilu kategoriach Top 10 sezonu 2013/13 pojawia się nasz nowy playmaker.
  • 8 asystujący ligi  (7.4 na mecz)
  • 10 pod względem skuteczności za trzy (42.9%)
  • 4 pod względem procentu asyst do posiadania (43.6%)
  • 6 pod względem skuteczności w ofensywie
Calderon ma cztery rzeczy, których bardzo brakowało w ofensywie Tłoków:
  • rzadko traci piłkę (1.7 strat na mecz, a balon jest przeważnie w jego rękach)
  • zawsze szuka okazji do podania i kreuje dobre okazje dla kolegów
  • jest niemal perfekcyjny w pick & roll
  • jest świetnym strzelcem z dystansu, w tym za trzy

A wygląda to tak: