He he!!! Dobre!!

David Kahn, GM Minesoty po raz kolejny potwierdził swoją głupotę. Najpierw podpisał bodaj 4 letni kontrakt z Darko Milicicem, a teraz wyznał, że Darko jest tak dobrym podającym wysokim jak Vlade Divac i że Darko po prostu nie miał szczęścia i tak jak Chris Webber, który ponoć sprawdził się dopiero w Sacramento (!!!), Darko rozkwitnie w Minesocie!!
Sprawdźcie wywiad http://www.freep.com/article/20100716/SPORTS03/100716001/1051/Sports03/Video-Chris-Webber-doesnt-believe-in-Darko

Skandal!!!

Jeżeli te http://www.freep.com/article/20100715/SPORTS03/100715015/1051/Could-Pistons-be-target-of-Vegas-developer? ponure pogłoski okażą się prawdziwe, będzie to koniec nie tylko Detroit Pistons, ale co gorsza, tego bloga, uwielbianego przez miliony, czytanego przez największe autorytety z wszystkich dziedzin, od ogrodnictwa poczynając a na hodowli strusi kończąc!!
Las Vegas Pistons!!! Gracze w strojach Elvisa!! Sodomia i gomoria!!

B..B..Billups


tutaj http://sports.espn.go.com/espn/eticket/story?page=090511/billups historia obrazkowa pt. Chauncey Billups moje życie. Może Mr. Big Shot wróci jeszcze kiedyś do Detroit jak Ben Wallace, chociaż będzie to trudne , bo jak wynika z tekstu, nie rozstano się z nim hmmm ... godnie. Miejmy nadzieję, że Stuckey przejdzie podobną drogę i zwalczy wszelkie przeciwności losu i własne słabości.

Szkoda ...

... że Pistons nie udało się pohandlować, żeby przesunąć się w drafcie i wybrać DeMarcusa Cousinsa. Typ może stwarzać problemy wychowawcze, ale wygląda na bardzo zmotywowanego i chciał iść do Detroit. Co najważniejsze, jest dobrym podkoszowym, który umie też rzucić z półdystansu i kozłować. Nie musi się wzmacniać, bo już jest niezłym habanem (jak to się pisze...), co najwyżej mógłby trochę tłuszczu przerobić na mięśnie. W lidze letniej Cousins prezentuje się tak http://hangtime.blogs.nba.com/
Tymczasem, jedynym skutecznym defensywnie podkoszowym Pistons jest 35 letni Ben Wallace. W ofensywie, Charlie Villanueva najchętniej rzucałby trójki jak Rashard Lewis. Jonas Jerebko, choć silny i waleczny, ma trochę mało centymetrów, a dobra gra dystansowa predystynuje go raczej do gry a la Chris Webber. Silny i dynamiczny Jason Maxiell chętnie walczy pod koszem, ale ma tylko 201cm. Greg Monroe nie jest klasycznym centrem i chyba nie ma warunków, żeby dominować na tablicach.
Na pozycji SG mamy tłok, ale ten tłok jest problemem, bo Ben Gordon najlepiej gra jako startujący, a nie zmiennik Ripa Hamiltona. SF mamy trzech - Prince, Daye, Summers. Daye może grać SG, ale to tylko pogłębia klincz na tej pozycji. Pass first play makera mamy ewentualnie w osobie Willa Bynuma. Ale co wtedy ze Stuckey? Przesunąć go na SG, żeby tam jeszcze skomplikować sytuację. Poza tym Stuckey nie rzuca za 3.
Te wszystkie problemy z tożsamością mogą równie dobrze stać się atutami i kreować korzystne mismatche, ale wciąż brakuje atutów pod koszem i na rozegraniu.
Wierzę w Dumarsa i mam nadzieję, ze jak kurz po pierwszych ruchach w lidze opadnie, Joe wypracuje dobre wymiany i ustawi drużynę. Na razie bardziej perspektywicznie wyglądają Milwaukee Bucks czy Sacramento. I nie chodzi tu o bilans tylko klarowność ról w drużynie i przekonanie, że wiadomo co zrobić, żeby było lepiej.

Big Ben rings the bell!!


Powoli, krok po kroku, wszystko idzie w dobrą stronę. Dobrą, nie świetną. Żeby było bardzo dobrze Dumars musiałby wywinąć jakiś niezły deal, który rozładowałby tłok na pozycji SG,SF. W zamian można by podpisać jakiegoś difference makera i nie chodzi oczywiście o wielką gwiazdę, tylko kogoś, kto wpasowałby się w zespół i wyrósł ponad swój domniemany potencjał. Tymczasem Pistons podpisali zadziwiająco korzystny, 2 letni kontrakt z, nie bójmy się użyć tego słowa, legendą klubu, Big Benem Wallacem. Druga młodość jaką Big Ben przeżył w zeszłym sezonie sprawiła, że zatrzymanie go było jednym z priorytetów off season. Chodzi tak o grę, jak i wpływ Bena na młodych graczy Pistons, zwłaszcza Grega Monroe. But let's make it clear, perfectly clear, Ben Wallace był w minionym trudnym, baaardzo trudnym sezonie opoką i kotwicą zespołu. To co robił na boisku wykracza daleko poza statystyki.
Wallace oświadczył, że Detroit zawsze będzie zajmować wyjątkowe miejsce w jego sercu i chociaż miał inne propozycje, zatrudnił się tanio na kolejne 2 lata. Niby i tak zarobił już ciężkie miliony, ale postawa jednak godna szacunku http://www.mlive.com/pistons/index.ssf/2010/07/ben_wallace_agrees_to_two-year.html , tym bardziej, że w lidze wciąż czai się wariat Ron Artest, który ponoć chciałby zmierzyć się z Benem w ringu, żeby wyrównać stare porachunki http://www.liveleak.com/view?i=f61_1214480771
A tu klasyka gatunku http://www.youtube.com/watch?v=w5svfUckueM&feature=player_embedded

Make my Daye


Kogo obchodzi LeBron, Wade czy Bosh kiedy zaczęła się letnia liga a długi i chudy jak witka Austin Daye, obdarzony kiścią miękką jak dojrzałe winogrona kołyszące się się na wietrze w jesiennym słońcu, rzuca 22 pkt Lakersom i 20 Warriors prowadząc Pistons do zwycięstw. Kogo...
Chłopaczyna ma 210cm i waży 90 kg, chociaż przed sezonem podobno trochę przypakował. Jak na gracza takiego wzrostu odznacza się doskonałą koordynacją, szybkością i świetnym rzutem. Niestety w ostatnim, a pierwszym dla Austina, sezonie nie powąchał za dużo parkietu, grając głównie w drugich kwartach i w rozstrzygniętych końcówkach. Niesłusznie, bo moim zdaniem, będzie z niego świetny, niekonwencjonalny zawodnik. Teraz wraca silniejszy i pewniejszy, więc mam nadzieję, że coach Kuester da mu więcej szans.
http://www.nba.com/summerleague/games/20100710/DETGSW/gameinfo.html
http://www.mlive.com/pistons/index.ssf/2010/07/austin_daye_is_impressive_as_p.html

Pat Riley 3:0 do przerwy


Ze szczenięcych lat pamiętam, że śmieszyło mnie, że trenerzy głównych rywali w NBA nazywają się Chuck Daly i Pat Riley - trochę jak Flip i Flap. W zasadzie nie pamiętam Riley jako trenera Lakersów, ale pamiętam, że zupełnie zmienił, a może raczej dostosował filozofię gry do warunków NY Knicks. To pamiętam baaardzo dobrze, jako że Knicks byli jednym z moich ulubionych zespołów i porażki w finałach konferencji z Bulls przeżywałem jak policzek w twarz dla całej ekipy.
Z Knicks się nie udało, co musiało przyprawiać Pata o ciężkie wrzody. Udało się w 2006 z Miami, gdzie obecnie jest prezydentem klubu. Właśnie wysmażył największy deal swojej kariery ściągając do Heat Bosha i LeBrona, żeby Wade'owi nie było smutno. Wyciął konkurencję i spił śmietankę wielkiej afery zwanej 2010 free agent class. O ile pomysł super tria wydaje mi się zły dla układu sił w lidze i ... ogólnie zły, nie sposób nie uśmiechnąć się pod nosem, że Riley'emu coś takiego się udało.
Oceniając po jego aparycji i zawziętości, stawiam, że zastraszył całą trójkę. Wreszcie zrozumieli, że Pat był pierwowzorem najgorszych gangsterów z Goodfellas i Casino, a wciąż pobiera tantiemy za użycie wizerunku w filmach Davida Lyncha.
Ciekawe czy teraz cofnie Erica Spoelstre do analiz wideo i sam powróci na trenerską ławkę.

Frankenstein


A propos sukcesów, które Pistons odnoszą zbierając drużynę z obieżyświatów i zawodników z drugiej rundy, albo z poza draftu, zamieszczam wspaniałe pierwsze logo Pistons;-) Pasuje jak ulał!!

Stało się


co stać się, może nie miało, ale na pewno mogło. Dwyane Wade i Chris Bosh w Miami. Nie jest to może szczególnie interesujące z punktu widzenia Pistons, którzy nastawiają się na zatrudnienie graczy za MLE i ewentualnie wymianę swoich weteranów. Natomiast na wschodzie wyrasta prawdopodobnie nowa siła. Pisze "prawdopodobnie", bo skład Miami pozostaje w większości nieznany. Kto będzie grał w środku, kto rozgrywał. Heat do tego stopnia oczyścili swój cap space, że mają obecnie zakontraktowanych chyba 2 graczy!! Pod tym względem lepszym wyjściem dla Bosha było Chicago, gdzie trzon drużyny jest uformowany, a zawodnicy perspektywiczni. I tu dochodzimy do histerii LBJ. Bronek może wciąż jeszcze dołączyć do Miami, chociaż reszta piątki i gracze z ławki byliby chyba rekrutowani wśród personelu sprzątającego, nic tym ostatnim nie ujmując. Najlepszym wyjściem, pod kątem walki o mistrzostwo, byłoby chyba Chicago. Ciekawe czy Bronek miałby problem, że nigdy nie prześcignie tego (patrz zdjęcie) pana. Ale może nie jest to dla niego najważniejsze. Pod kątem gotowości drużyny do rywalizacji o tytuł, niezłą opcją byliby tez Clippers, ale czy Bronek myśli o tym poważnie - na razie żadne plotki na to nie wskazują.
A jak na tym tle wyglądają Pistons? Wschód będzie prawdopodobnie silniejszy i będę się cieszył, jeśli Pistons zakwalifikują się do play off. Nie sądzę, żeby stało się to z wyższego niż 7-8 miejsca. Dodajmy jeszcze, że do Chicago (8 miejsce w tegorocznym play off) dołączył właśnie Carlos Boozer. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że Joe D (niedawno kuszony posadą GM w New Jersey, jizzz....) złoży dobra ekipę z wyrzutków, spadów i części zamiennych, tworząc, w perspektywie kilku lat, kolejnego potwora, który zmiażdży przeciwników jak choćby wersja 2.0 w pamiętnych finałach z Lakers w 2004 roku.
Filozofią Dumarsa, jest, że można wygrywać bez gwiazd, a gwiazdą staje się twardy zespół, miarowo pracujących Tłoków. Podejście godne szacunku, szczególnie kiedy Knicks, mając słaby zespół postawili wszystko na ściągnięcie Lebrona i czekają na zbawcę, zamiast zakasać rękawy i wziąć się do porządnej gry, jak za czasów Starksa, Ewinga, Oakleya i Masona.

Następny Ben Wallace?


Jeżeli Ben Wallace zostanie w Detroit, to będzie to pewnie ostatni rok jego kariery. Czas poszukać następcy. Pistons nie będą mieli zbyt dużo kasy, więc trzeba się nastawić na wyszukiwanie perełek z drugiego lub trzeciego planu. Moim faworytem jest Joel Anthony z Miami, który właśnie stał się wolnym strzelcem i przyszedłby za przyzwoitą cenę. http://www.youtube.com/watch?v=7QXLhTFtFXY 206cm, 111kg, niski center, który zbiera i blokuje więcej niż rzuca. Nie wybrany w drafcie, obijał się po niższych ligach - czy kogoś wam to przypomina ... http://www.youtube.com/watch?v=wzXzMW27MBg&feature=related
I jeszcze to zdjęcie ;-)))

Will The Thrill

Will Bynum ma warunkową opcję odejścia z Pistons w tym roku. Mam nadzieję, że to się nie stanie, chociażby ze względu na takie akcje http://www.youtube.com/watch?v=ayL3WSsacok
Osiedlowe akcje, co można o nich powiedzieć! Tutaj skrót jego występu w tamtym meczu http://www.youtube.com/watch?v=l7rL7ONw6a4

Co robić?

Obecną sytuację Pistons dobrze oddaje ten utwór nad utwory http://www.3gpdb.com/videoy.php?b=N9nf4Va06qL&robert-johnson-crossroad=
No, jest może trochę lepiej bo nie ma chyba mowy o zaprzedaniu duszy diabłu etc, a widać też światełko w tunelu. Nie wiadomo natomiast jeszcze dokąd ten tunel prowadzi.
Ale do rzeczy!! Druga wielka dynastia Tłoków, przypieczętowana zdobyciem mistrzostwa w 2004 roku, finałem w 2005 i udziałem w trzech kolejnych finałach Wschodu, dobiegła końca w sezonie 2008/2009. Wiele już przysłowiowego atramentu zużyto na opisanie sytuacji, więc przypomnę tylko pokrótce, że Joe D zdecydował się sprzedać Chauncey Billupsa do jego rodzinnego Denver, żeby uwolnić budżet i rozpocząć transformację składu, który chociaż czołowy w lidze, dotarł już do granic swoich możliwości. Niewypał jakim był epizod Allena Iversona w Detroit, nieporadność młodego trenera Michaela Curry i zniżka formy weteranów, jak Rasheed Wallace sprawiła że Pistons ledwo weszli do play off, gdzie zostali rozjechani przez Cleveland Cavaliers i Lebrona. Cóż, miało być lepiej. Nie było ... Na sezon 2009/2010 Dumars zakontraktował rzucającego obrońcę Bena Gordona z Chicago i Charliego Villanuevę z Milwaukee. Obaj nie słynęli i nadal nie słyną z dobrej obrony, która od lat była znakiem firmowym Pistons. Koszmarna plaga kontuzji, która zdziesiątkowała skład sprawiła, że nowi gracze nie mieli zbyt dobrej okazji do pokazania się, a tym co pokazali, nie zachwycili. Pistons skończyli sezon z bilansem 27 -55 i jedyne co wywalczyli to wysoki numer w drafcie. Nawet gorsze od bilansu było to w jakim stylu Pistons grali - mało podań, wolno, bez pomysłu, smutek i żal ...
Pozytywem była druga młodość powracającego do Detroit weterana, Big Bena Wallace'a i gra pierwszoroczniaków, zwłaszcza wybranego w 2 rundzie draftu Szweda Jonasa Jerebko.
Co robić? Pistons mają wielu utalentowanych graczy, ale poza brakiem punktujących podkoszowych i dyskusyjnym talentem Rodney Stuckey'a (skądinąd walczącego i utalentowanego gracza) do rozgrywania, główny problem stanowi obecnie dublowanie pozycji i blokowanie młodych graczy przez weteranów. Ben Gordon grał najlepiej jak kontuzjowany był Rip Hamiltona a długi, chudy Austin Daye potrzebuje więcej gry, której nie dostanie grając jako zmiennik Taya Prince'a. O ile Rip i Tay są nadal w dobrej formie i mogą wiele wnieść, a może właśnie dlatego, zapewne zostaną sprzedani żeby umożliwić dalszą przebudowę. Jednak jak podkreślał i udowodnił Joe D, nie będzie oddawania za nic i każdy ruch musi przynieść drużynie wymierną korzyść.
Sezon 2010/2011 zaczął się od kolejnego (mam nadzieję) udanego draftu i wyboru Grega Monroe i Terrico White'a. White jest dla mnie enigmą, więc wstrzymajmy się z oceną. Co do Monroe, choć jego styl różni się od twardego stylu Pistons, osobiście jestem podekscytowany możliwościami, które stwarza jego obecność. O samym drafcie będę jeszcze pisał osobno, a tu krótkie podsumowania osiągnięć i oczekiwań w stosunku do Grega http://www.mlive.com/pistons/index.ssf/2010/06/detroit_pistons_select_georget.html i http://www.detroitbadboys.com/2010/6/25/1537786/the-hope-for-greg-monroe
I co dalej? Trudno powiedzieć. W obecnej sytuacji nikt nie jest nietykalny i o ile nadarzy się okazja spektakularnej wymiany, ktokolwiek może opuścić skład. Najmniej chętnie Pistons rozstaliby się z młodymi zawodnikami, jak Jonas Jerebko, Austin Daye, Rodney Stuckey, Monroe, ale wielki targ, który zaczyna się w NBA właśnie dzisiaj może przeorać krajobraz całej ligi i przetasować siły w wielu drużynach. Stay tuned!!!